wtorek, 11 lutego 2014

Mała lekcja ogłady . . . w restauracji ? Arrrgh! :P

No co?! Nawet taki niedomyty pirat jak ja trafi czasem do jakieś "lepszej tawerny" na małe co nieco. ;)
Trafić to jedno, ale umieć się w niej zachować to drugie. Mama uczyła co prawda, żeby nie bekać, puszczać wiatrów, nie podjadać sąsiadom z talerzy i ogólnie nie robić "siary". Nożem i widelcem też nauczyła jak operować. Ale wszystko wszystkim, dzięki poniższym zdjęciom, wiem teraz jak przekazać wiadomość kelnerowi odnoście podanego przez niego dania, nie używając do tego słów. :D
O proszę... :)
A oto wyższa szkoła jazdy, czyli tak zwane "co do czego". :P
Na przyjcie do gubernatora jak znalazł. ;) Także wskakuję w wyjściowe gacie i pędzę jakąś wyżerkę. :P


Mam nadzieję, że pomogłam co poniektórym z Was flądry morskie. ;)

Pokażmy światu, że morska brać także potrafi zachować się jak ludzie na lądzie! :)


PS. Pamiętajcie! Nie pijemy z gwinta z beczki, tylko czekamy aż poleją nam do kieliszka! I jeszcze jedno - pić wolno i delektować się, a nie jak zawsze - na jeden haust! :P



2 komentarze:

  1. Gdzie tak karmią że tyle sztućców trzeba?

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...