środa, 30 kwietnia 2014

Piracka majówka

Ahoy morska i lądowa braci!
Majówka już na nosie, a ja po raz pierwszy nie mam totalnie planów jak ją spędzić. Chyba pora pomyśleć co mogłabym robić, aby zapamiętać ją na długo. :) Fakty są przecież takie, że podobno...
...także muszę wprowadzić w życie słowa pewnego geniusza życiowego, którym jest nie kto inny, jak tylko sam Król Julian, który zawsze powtarzał jedno zdanie (nie raz wyprowadzało mnie ono obronną ręką z monotonnej i ekstremalnie nudnej sytuacji), tj.:
Hehe... Po fakcie nie ma już mowy, żeby powiedzieć "taka okazja przeszła mi przed nosem", bo właśnie się ją wykorzystało. :D
I pomyślcie sobie teraz... Kiedy za jakiś czas Wasze dzieci zapytają Was "A jak Wy kiedyś spędzaliście czas w majówkę?", bez chwili wahania będziecie mogli pochwalić się im zdjęciami poniższego typu buahahaha :D

Nie no, na takiej imprezie to i ja chciałabym się bawić. Aye! ;)


Tak więc kochani - łapcie wiatr w żagle, pomódlcie się o słoneczną pogodę i w drogę, w poszukiwaniu spełnienia marzeń o dalekich podróżach i licznych przygodach! :)
Arrrgh!!!


sobota, 26 kwietnia 2014

Piracka wyżerka, czyli . . . pizza

Aye Wam głodna braci!
Dziś po prostu mając ochotę na małe co nieco postanowiłam przygotować sobie... PIZZĘ. :D

Zawsze wydawało mi się, że jest z tym tak dużo roboty, a tu stwierdzam, że się pomyliłam. Nie jest to co prawda prawdziwa włoska pizza - do sprawdzenia tutaj (wg mnie mają tam najlepsze pizze), ale jak dla mnie to też rewelacyjna wersja na obiadek... od czasu do czasu. ;)

Chcecie przepis? Proszę oto on. :)


Składniki:
  • ½ kg mąki pszennej,
  • 40g drożdży,
  • 250 ml ciepłej wody lub mleka,
  • 1 łyżeczka soli,
  • ½ łyżeczki cukru (pożywka dla drożdży),
  • 2 łyżki oliwy,
  • sos pomidorowy,
  • dodatki w/g upodobań.

Przygotowanie:
  1. Drożdże rozprowadzić z cukrem i ciepłą wodą lub mlekiem, wymieszać z 4 łyżkami mąki przykryć i odstawić na 15-20 min., do wyrośnięcia. 
  2. Mąkę wymieszać z solą.
  3. Do mąki z solą wlać rozczyn drożdżowy, wymieszać i zagnieść dość miękkie ciasto. Jeżeli będzie za twarde dodać trochę wody, dodać oliwę, wszystko razem ponownie zagnieść. [Ciasto podczas zagniatania powinno wyglądać tak, jakby zaczynało puchnąć.]
    Kulę ciasta podzielić na 2 części. Z każdej wywałkować lub rozciągnąć w powietrzu na dłoni duży krążek o średnicy ok. 40 cm.
  4. Placki układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i wysmarowanej oliwą. Posmarować sosem pomidorowym nałożyć wybrane przez siebie dodatki - kto co lubi. :D
  5. Piec w 220 °C ok. 15-20 min.

UWAGA!!! 
Należy pamiętać, że czym cieńsza pizza tym krócej pieczemy.


Smacznego pizzo-pożerania!!! ;)



środa, 23 kwietnia 2014

Święta, święta i po świętach . . .

Aye!
To były moje pierwsze święta, których tak naprawdę nawet nie "posmakowałam". Już w lany poniedziałek, za samego rana, musiałam wybyć z rodzinnego gniazdka udając się na wojaże do "ukochanego" przeze mnie miasta, którym jest nasza stolica. :/
I tak oto zamiast siedzieć z rodzinką i cieszyć się chwilami w ich obecności, musiałam zapakować się w auto i wraz ze znajomymi odbyć boleśnie długą, bo aż 10-cio godzinną podróż. Masakra! Czułam się prawie jak te jajka wielkanocne... ja oczywiście to te usmażone ;)

No, ale wracając do rzeczy - podobno wszystko co dobre szybko się kończy. Mam nadzieję, że chociaż Wasze święta były udane i spędziliście ja tak, jak chcieliście. :)

Pozdrawiam Was serdecznie wraz z moim czarnym kamratem. ;)
-Cassi-


sobota, 19 kwietnia 2014

Wielkanocne piracenie


Yarr Yarr Yarr!!!
 
Do broni Kamraci! Już niedługo czeka nas kolejny szturm na Wielkanocnego Królika! Arrrgh! 

Ten odwieczny pojedynek na jajka będzie naszą kolejną wygraną na koncie! ;) 

Truchlejcie czekoladowe zające! Wasze dni są policzone harrr harrr harrr! Nie oszczędzimy ani jednego! 

I w tym roku wszystkie jajka będą nasze!!! ;)
Wesołego Arrrgheluja!!! :P

wtorek, 15 kwietnia 2014

Jakub

Aye Wam kamraci!
Jakoś przeglądając ostatnio stare zdjęcia, wzięło mnie na wspominki... I tak oto serce załkało po naszym kochanym króliczku Jakubie, którego nie ma już wśród nas, a który pozostawił po sobie tak wiele miłych wspomnień. :)

Takie małe, słodkie futerko. :) Pewnie kica sobie teraz po zielonej trawce i podgryza komuś nogawki. Hehe... Tak, łobuz to z niego był. :)

A czy Wy macie, bądź mieliście jakiegoś małego zbója, który poprawiał Wam humor samym faktem, że jest obok? :)

Uważam, że życie bez zwierząt byłoby po prostu.... smutne.


niedziela, 13 kwietnia 2014

Małe "sprzątanko"

Harrr!
Nie wiem jak jest u Was, ale moje weekendowe sprzątanie łajby zawsze zaczyna się od... porządnego odkurzenia najbardziej brudnych zakamarków, potem ogarnięcie całości, a na koniec pogonienie kamratów do szorowania ich śmierdzących zadków. :P Jednego tylko jegomościa muszę sprzątnąć osobiście. ;)



Tak... Taki to sobie pożyje. ;)



piątek, 11 kwietnia 2014

Futro zwane Truśką

Aye!
Kamraci, wręcz nie mogłam się oprzeć pokazaniu światu mamy nowego pupilka, tj. królika miniaturki. Trusia, bo tak ją nazwano, jest tak śmieszna, że kiedy mama ogląda telewizję, ona siedzi sobie obok i albo kica po łóżku, albo jawnie ogląda coś z nią. ;)
Szczerze powiem, takiego królika jeszcze nie dane było mi spotkać.

Śmieszny, taki biały nosek... i tan znak "Harry'ego Pottera" na czole. Buahahaha... Woldemorcie - strzeż się! Żywy i prawdziwy pogromca Twojego jestestwa jest wśród nas. :P



wtorek, 8 kwietnia 2014

Akcja "Paczka z . . . "

Arrrgh!!! :)
Moja piracka skleroza nie zna granic... już na początku lutego miałam pochwalić się Wam pewnym moim "osiągnięciem". 
Otóż jako, że zajmowałam się w pracy wówczas tematem ferii zimowych, toteż wszelkie zgłoszenia o zajęciach organizowanych dla małych piraciątek musiały być przeze mnie weryfikowane. I tak oto dostaliśmy zgłoszenie o konkursie nazwanym "Detektyw Bezpiecznik". Weryfikacja poszła w ruch. Okazało się, że jest to konkurs zorganizowany przez KM w B-stoku (nie będę tu pisać nazwami tychże straży, bo jeszcze mnie znajdą :P). Gra polegała tam na tym, że każdego dnia można było spróbować swoich sił w jakimś konkursie odnoszącym się do bezpieczeństwa maluchów podczas ich czasu wolnego od szkoły. Powiem Wam, że niektóre zadania były serio do przemyślenia (albo to ja już myślę "starymi" metodami :P). No wracając do rzeczy - postanowiłam na próbę rozwiązać 1 takie zadanie i zgłosiłam się do konkursu. Następnego dnia dostałam od nich wiadomość, że moje odpowiedź była prawidłowa i że mi gratulują prawidłowego rozwiązania zadania. Jako, że mieliśmy wówczas gorący okres w pracy, nie miałam czasu tego sprawdzać, a później jawnie o tym zapomniałam. Po okresie około 2 tygodni wojażowania po morzach i oceanach, wróciłam do chaty tak zmęczona, że jedyne o czym marzyłam to był sen. Toteż niewiele myśląc wskoczyłam do wyra i nie wiedzieć kiedy znalazłam się w objęciach Morfeusza. ;) Słodko mi się spało do momentu, kiedy to zostałam brutalnie wyrwana ze snu przeraźliwym dźwiękiem domofonu. Rozdrażniona, bo jak to tak można zmęczonemu człowiekowi przerwać jakże potrzebny mu do życia sen. No ale cóż, na kolejny dźwięk domofonu wypełzłam z łóżka i poczłapałam do domofonu.
- Tak? - zapytałam.
- Witam, Pani ....?
- Tak. - odparłam z niepewnością w głosie.
- Przesyłka do Pani.

- Przesyłka - pomyślałam. - Przecież nic nie zamawiałam, ani niczego się nie spodziewam. Dziwne.

Usłyszałam pukanie do drzwi, otwieram, a tam jak mnie światło z klatki schodowej nie oślepiło, to aż oczy przysłoniłam. Przepraszając pana, że ja zdrzemnęłam się po pracy (na co pan spojrzał na mnie z miną "Babka śpi już o 18. Ostro!"), zapytała skąd ta paczka, przeciągle ziewnąwszy. Powiem Wam, że takiej odpowiedzi się nie spodziewałam, gdyż na dźwięk słów "Z Policji" momentalnie otworzyły mi się oczy, a sen odszedł w niepamięć, jakby nigdy wcześniej nie istniał w moim życiu. Zdębiałam na maxa! Z przerażenie zapytałam, czy aby na pewno jest to paczka dla mnie. Pan potwierdził, a ja stałam zastanawiając się co mam zrobić. Po głębszym wdechu postanowiłam, że nie będę przecież tchórzem, i kwitując odbiór, zabrałam do domu "Paczkę niespodziankę".

Kamraci - większego przerażenia, zdziwienia i ulgi w życiu nie ujrzelibyście tak realnie malujących się na mojej paszczęce, kiedy to zabrałam się za otwieranie owej przesyłki. Zwieńczeniem był mój szaleńczy śmiech na widok zawartości papierowego zawiniątka.

Zapytacie co było w środku. Otóż proszę oto przegląd zawartości owej niespodzianki. :)

 
 
 
 
 
 

Muszę stwierdzić, że przeszli samych siebie w ofiarowaniu w tym konkursie takiego genialnego wyposażenia każdego dziecięcego plecaka. :) Moja pierwsza myśl, to była "Rewelacja!". :)

Fajnie, że miałam takiego malucha, któremu podarowałam ową wygraną. Zaciesz na twarzy małego "zwycięscy" wart był moich "przeżyć" po spotkaniu z panem dostawcą. :P Hehehe... Tyle strachu a tu takie coś. Nie no, takie rzeczy to ja rozumiem.

Tak, tak, słyszałam już to nie raz. Pójdę i spróbuję mego szczęścia w Totka. :)



niedziela, 6 kwietnia 2014

"Niewykonalne" śniadanko

Aye! :)
Widziałam kiedyś w necie, że ktoś zrobił takie cudeńko i powiem Wam uczciwie, że 3 racy próbowałam i ani razu mi ono nie wyszło. Widocznie mam jakieś kulawe ręce... Hmmm no w sumie jedna jest z przysłowiowym hakiem, to może to dlatego. ;)

No, ale wracając do rzeczy - kiedyś poskarżyłam się, że to chyba to nie jest po prostu wykonalne, i jak to zwykle bywa, Doubloon Swallowin' Bernard, obalił moją teorię próbując swoich sił w walce z parówką i jakiem. :P Oto efekt wygranej bitwy kuchennej. ;)


Wychodzi więc na to, że do niektórych rzeczy w kuchni, mam jednak kulawe ręce. :/ Cóż życie. 

Najważniejsze, że na piraceniu się znam. :D



piątek, 4 kwietnia 2014

Guinness naprawdę jest mój !!! :D

Arrrgh!!! :)
Jakież było moje zaskoczenie, kiedy to na koniec pracy otrzymałam telefon, że zaraz przyjdzie paczka i aby poczekać na kuriera. Przyzwyczajona do tego, myślałam, że chodzi tu o paczkę zaadresowaną na moje miejsce pracy. Okazało się jednak, że była to paczka dla mnie. :)

Kamraci, nie uwierzycie, ale to był już mój Guinness. :D

 
 
 
 

To się nazywa ekspresowa "dostawa" i to jeszcze TAKICH skarbów. :D 
To, to ja rozumiem. :P

Teraz tylko czekac na doborowe towarzystwo i konsumpcję czas zacząć. :P Arrrgh! :)



wtorek, 1 kwietnia 2014

Guinness jest mój !!! ;)

Arrrrrrgh!!!! :D
Zapiraciłam na maxa!
Tego to nawet ja się nie spodziewałam, zwłaszcza w Prima Aprilis, a tu proszę - potwierdzona wiadomość o wygranej w konkursie Guinnessa. I jak tu nie cieszyć się życiem. :D

Aye!!! Takie piracko-genialne wieści! :) Już nie mogę się doczekać, kiedy mój nowy skarb do mnie trafi. :D
- Skarb? zapytacie. - Tak, skarb! Nagrodą w konkursie był czteropak Guinnessa ze szklanką. :D
A oto mój zwycięski post. :)
 
 
Część wygranej oraz podziękowania należą się tu także Chaosowi, który zredagował moją "kobiecą wersję" na bardziej piracką. :P
Dziękuję i zapraszam do podziwiania i smakowania tejże wygranej (oczywiście jak tylko trafi ona na moją piracką łajbę . :)


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...