Nie ma to jak wstać rano, dostać śniadanko do wyrka, pyszniutką aromatyczną kawusię i zobaczyć cudne kwiaty na stole w mesie. :)
Ten mój małżonek to potrafi mnie zaskoczyć, zwłaszcza słonecznikami w październiku. ;)
I tak oto posilona i z bananem na mordzie rozpoczęłam sobotni dzionek. Tak... To już dziś będę przelewała moją nalewkę z jeżyn. :D Ciekawe ile z niej "nie zmieści się do butelek"? :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz