Muszę, po prostu muszę się podzielić z Wami pewnym spostrzeżeniem, otóż... znam takiego jednego pirackiego jegomościa, którego zwą Doubloon Swallowin' Bernard, który opędzlował całe pudełeczko "galaretkowego szaleństwa" w niecałe pół godziny, gdzie ja już dawno przy 1/4 umarłabym z przejedzenia. Ale co tam! Nie on - łasuch jak się patrzy - pożarł całość prawie że w oka mgnieniu. Co za szczur morski! ;)
A czy wśród Was są tacy galaretkowi maniacy, jak ten tu opisany powyżej przypadek? ;)
Czy oparlibyście się takiemu smakołykowi?
ja się mogę na ochotnika zgłosić zęby sprawdzić czy dam rade
OdpowiedzUsuńHehehe łakomczuch :P
Usuń