Tak jak Wam pisałam, moja mydlana przygoda nie dobiegła końca tak szybko. Po testowaniu metody mydła "z gotowego mydła", postanowiłam potestować na mydle z bazy. I tak zaopatrzywszy się w gotową bazę, rozpoczęłam produkcję mydełek glicerynowych. Mając w domu jedynie 3 kolorki do ich ubarwienia, zabrałam się do pracy. W poście "Pierwsze mydlane podrygi" zastosowałam kolor żółty i czerwony, tu zaś postawiłam w całości na jeden z moich ulubionych- zielony.
Oto kilka sztuk z mojej glicerynowej "Zielonej fali", już zapakowanych i gotowych do pocztowej wysyłki. ;)
Mam nadzieję, że ich odbiorom przypadną do gustu. :)
Są genialne! Jako szczęśliwa posiadaczka jednego z nich mogę podzielić się doświadczeniami: śliczny kolor i kształt, w dodatku miejscami półprzezroczysty, przez co ta zieleń jest jeszcze ładniejsza. (I opakowanie idealnie dopasowane do zawartości, też mi się podoba!) Nie sprawdzałam jeszcze, jak się sprawuje w użyciu, bo... szkoda mi je zużyć. Na razie funkcjonuje jako element ozdobny w łazience, do czego też się świetnie nadaje :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba. Mam tylko nadzieję, że wreszcie zaczniesz je używać. ;)
Usuń