Moich mydlanych podbojów nie ma końca! Ha! ;) Dopiero teraz pokażę Wam mydełka, które otrzymali moi najbliżsi na święta. Oto pierwsze z nich, nazwane przeze mnie "Morze nadziei". Dlaczego? - Ponieważ z tym mydełkiem jest jak z morzem - nigdy nie wiadomo co znajduje się na jego dnie, zaś od strony dna, nigdy nie zgadniemy, co możemy znaleźć na jego powierzchni. Sami zobaczcie. :)
I pod światełkiem... Tu dokładnie widać jak wygląda moje dzieło. :P
Ależ byłam dumna z niego, gdy wyszło mi dokładnie tak, jak to sobie zaplanowałam. :)
Te "fusy" to kwiat nagietku, także mydełko to doskonale sprawdzi się przy delikatnej skórze, skłonnej do alergii. :) Moja siostra będzie jego pierwszą testerką. Już czekam na jej recenzję. :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz