Powiem Wam, że po całym dniu pracy - najpierw w pracy, a potem przy remoncie, który obecnie pochłania u mnie każdą chwilę [brak tu czasu na haft, mydełka itp :( ], znalazłam chwilę na umilenie nam wieczoru. I tak z czekolady obdłubanej palcami (żeby nie było :P) z ptasiego mleczka - a wyszło jej naprawdę duuużo - powstały, zrobione na szybko, babeczki. Jeszcze tylko krem z paczki o smaku ajerkoniaku (wybaczcie, ale na zrobiony przeze mnie nie znalazłabym już sił) i cały dzień, a zwłaszcza wieczór, zaliczam do udanych. :D
Takie małe coś, jak pirackie babeczki, a mi banan z ust nie chce schodzić. :)
Chyba muszę zastosować częściej terapię "chwila na słodkości". :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz