Nie ma to jak wstać i mając od rana rewelacyjny humor, podzielić się jego cząstką ze swoją mamą, informując ją, że mamy nowego lokatora. ;)
- "Słuchaj Mamuś, chciałabym Cię poinformować, że od dziś jeszcze ktoś z nami zamieszka."
- E, ale jak to?!
- Normalnie. Jest w kuchni i chciałby się z Tobą przywitać."
No i podreptała do kuchni... i po chwili słychać tylko głęboki rechot, kroki powrotne i ten banan na twarzy, kiedy to wychodząc zza zakrętu, niesie znalezionego na blacie ślimaka i krzyczy: "Nie no! Wariatka!". :)
I tak oto z bananem na twarzy obie rozpoczęłyśmy dzień. :)
Taka mała rzecz, a jak potrafi rozweselić nudny, rutynowy poranek. :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz