No co?! Nawet taki niedomyty pirat jak ja trafi czasem do jakieś "lepszej tawerny" na małe co nieco. ;)
Trafić to jedno, ale umieć się w niej zachować to drugie. Mama uczyła co prawda, żeby nie bekać, puszczać wiatrów, nie podjadać sąsiadom z talerzy i ogólnie nie robić "siary". Nożem i widelcem też nauczyła jak operować. Ale wszystko wszystkim, dzięki poniższym zdjęciom, wiem teraz jak przekazać wiadomość kelnerowi odnoście podanego przez niego dania, nie używając do tego słów. :D
O proszę... :)
Na przyjcie do gubernatora jak znalazł. ;) Także wskakuję w wyjściowe gacie i pędzę jakąś wyżerkę. :P
Mam nadzieję, że pomogłam co poniektórym z Was flądry morskie. ;)
Pokażmy światu, że morska brać także potrafi zachować się jak ludzie na lądzie! :)
PS. Pamiętajcie! Nie pijemy z gwinta z beczki, tylko czekamy aż poleją nam do kieliszka! I jeszcze jedno - pić wolno i delektować się, a nie jak zawsze - na jeden haust! :P
Gdzie tak karmią że tyle sztućców trzeba?
OdpowiedzUsuńU Królowej Brytyjskiej na obiadku. ;)
Usuń