Szczerze i uczciwie przyznaję, że nie mogę wyzwolić z siebie ani odrobiny samozaparcia, żeby ruszyć zadek i wziąć się za siebie (no wiecie, jakieś ćwiczenia... czy coś). :/ Ostatnio pokonuję spore dystanse biegiem, ale to tylko dlatego, że inaczej spóźnię się na autobus. :P
Są tacy na moje łajbie, co zachęcają mnie ku temu jak mogą. Tak... :/ Już nie dam się znowu nabrać na te "Come on. We need more RUM!" Przeklęci plugawi kłamcy! Oby Was może pochłonęło. :/
Nie to, że tamto, ale muszę chyba powziąć akcję "dobra zachęta". Będę wyznaczać sobie nagrody za mój
trud. A co! :P I tak oto tym sposobem będę pracować nad swoim czasowym lenistwem.
Pewnie ten leń spowodowany jest moim ogólnym zmęczeniem materiału, ale nie mam zamiaru się tu usprawiedliwiać. Leń ze mnie ostatnio, i tyle.
Także 3 majcie za mnie kciuki. Może a nóż coś z tego będzie.
PS. A Wy jak mobilizujecie się do roboty?
Nastawiam sobie 3 budziki żeby zmobilizować się do pokonania grawitacji łóżka
OdpowiedzUsuńTo ze mną jednak nie jest tak źle, jak myślałam. :P
Usuń