Wszystkim futerkowym jegomościom życzę dziś mruczenia z zadowolenia z drapania po boczku, z smakołyka w miseczce i słoneczka na grzbiecie, z troskliwego Pana/Pani, z domku (że go mają) i z tego, że jest obok ktoś, kto aż czeka, żeby przytulić i poganiać swoje cudne kociątko. :)
Cóż za różnica, czy kocie ma długą czy krótka sierść, czy jest krótkowłosy czy długowłosy, pręgowany, w łaty, czy jednolitej maści, rasowy czy tzw. "dachowiec", skoro najważniejsze jest to, aby kochał (na swój koci sposób) i był kochanym...
"PAN BÓG ZMARKOTNIAŁ"
Pan Bóg zmarkotniał, gdy patrząc na Ziemię,
na to co stworzył (a stworzył niemało),
stwierdził ze smutkiem, że to ludzkie plemię,
to Mu się jednak nie bardzo udało.
W tyglu tworzenia Anioł pomocniczy
być może mieszał nie tak jak należy,
być może dodał za dużo goryczy,
albo surowiec nie całkiem był świeży...
W sumie rezultat był raczej dość mierny,
Pan Bóg chciał wszystko potopić i wylać,
ale i tutaj wynik był mizerny,
bo się pospólstwo nauczyło pływać.
Cóż było robić? Bóg zaczął na nowo
i postanowił coś lepszego stworzyć,
już wiedział: teraz nie wystarczy SŁOWO
bo do stwarzania trzeba się p r z y ł o ż y ć.
Więc - co najlepsze miał jeszcze w zapasie
zestawił zgrabnie, a gdy był już gotów,
tchną iskrę życia i po jakimś czasie
stanęła przed Nim parka małych kotów.
I wnet weselej zrobiło się w Niebie,
a Pan Bóg na Ziemię już prawie nie patrząc,
powiedział cicho i tylko do siebie:
- Może od tego należało zacząć?
-Franciszek Klimek-
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz