Ostatnio po prostu nie wyrabiam na zakrętach. Trwa u nas wielkie poszukiwanie wszystkiego, bo czasu coraz mniej ;), wizyty w znienawidzonych, jednakże czasem niezbędnych, przybytkach NFZu, zmiany w pracy i w dojazdach do niej, remontowe akcje tworząco-niszcząco-inspirujące i ogólnie jedna wielka kołomyja (tzw. pomieszanie z poplątaniem). :P
Jedyne co dobre, to to, że brakuje mam jeszcze tylko szafy w kuchni i nasza batalia zostanie zakończona, ogarnęliśmy moją akcję transportową, a moja szkolna kariera została wreszcie zakończona wraz ze wszystkimi egzaminami (czekam jeszcze tylko na wynik ostatniego egzaminu).
Kilka rzeczy mniej na głowie, a mój piracki czerep wreszcie się odciążył i zaczął normalnie przetrawiać wszelkie informacje i pracować w swoim zwyczajowym tempie. :P
Ach... przydałby mi się porządny masaż dla moich zmęczonych pirackich gnatów. ;)
To może relaksujące przeciągnięcie pod kilem?
OdpowiedzUsuńMrrrr... why not?! :P
Usuń