Takie rzeczy się tu dzieją...
Wchodzę z rana do biura, a tam napadł na mnie ten mały jegomość.
Normalnie się tam dyndał i dybał na mnie oczkiem.
Usłyszawszy, że ktoś wchodzi do pracy, szybko za niego chwyciłam i zaczęłam upychać go w szafie, a on bezczelny, wyfruwał stamtąd non stop i tylko drzwi od szafy skrzypiały cały dzień, dając znać o swoim "lokatorze".
I jak tu żyć, kiedy tu takie rewelacje odchodzą? ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz