Yarrr Wam plugawcy!!! ;) <Proszę nie odbierać tego powitania osobiście - wykorzystuje po prostu nowe pirackie powiedzonko :) >
Dziś chciałam się Wam pochwalić jedynie faktem, że udało mi się w tym miesiącu aż dwa razy kulturalnie zakończyć dzień - raz na musicalu w operze, o którym mowa tutaj, a teraz na spektaklu "Z życia mrówek". ;) Oto dowód moich odwiedzin w teatrze. :)
Muszę Wam powiedzieć, że spektakl ten w bardzo prosty przekazuje on swoje treści, w których każdy znajdzie coś co zna, z własnego otoczenia. ;) Chcecie wiedzieć o nim coś więcej, zapraszam do przeczytania poniższej recenzji.
Spektakl „Z życia mrówek” z udziałem Krystyny Kacprowicz-Sokołowskiej oraz Sławomira Popławskiego
„Z życia mrówek” to tragifarsa miłosna dla dorosłych. ONA i ON – dwoje doświadczonych przez życie, samotnych ludzi, którzy szukają bratniej duszy. To bardzo polski dramat, wiele mówiący o nas – Polakach, o naszych wadach i przywarach. Wzrusza, śmieszy, zaskakuje. Jest bardzo gorzki i przejmujący, błyskotliwie napisany – nikogo nie pozostawia obojętnym. W tym spektaklu nie ma „nas” i „ich”. Jesteśmy „my”. Skłóceni, ulegający złym emocjom, pokaleczeni. Być może już czas, abyśmy wszyscy przejrzeli się w lustrze. Abyśmy pośmiali się z siebie i może nawet zapłakali. Wreszcie, choćby przez chwilę – RAZEM.
To także spektakl o Janie Pawle II. Nie tym, którego znamy z efektownych cytatów, kiczowatych portretów i wspomnieniowych, ckliwych laurek. To także sztuka o Papieżu, który żyje w nas. Albo w nas umiera…
I na koniec – to spektakl o słowach. Słowach, którą łączą, które dzielą, które znaczą raz jedno, raz drugie, a czasem w ogóle tracą znaczenie.
PS. Warto było na tą godzinkę wyjść z domu. :) Aguś i Anula dziękuje Wam za wyciągnięcie mnie z niego. :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz