Jako, że remont naszej łąjby nadal trwa, kurzy się i pyli non stop. Normalnie nie nadążam sprzątać. Podłoga wiecznie siwa, a kurz i pył unoszą się w powietrzu... zwłaszcza po przejściu tajfunu zwanego Kumpelinim. Nasz mały pomocnik remontowy tak bardzo wczuł się ostatnio w rolę futro-drifta, że walka z wycieraniem kurzu stała się bezcelowa. Wczoraj natomiast postanowił na stałe przyozdobić mi plecak, żeby chociaż przez głowę mi nie przeszło zapomnieć o remoncie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz